
Makaron niejedno ma imię...
Makaron. Jeden z najprostszych i jednocześnie najbardziej charakterystycznych składników kuchni włoskiej. Prosty w przygotowaniu i pasujący chyba do wszystkiego. No, może z wyjątkiem pizzy...
Makaron, zwany – przez co bardziej obeznanych w kulinarnym świecie – pastą, co jeszcze bardziej podkreśla jego związek z Półwyspem Apenińskim, wcale nie jest wynalazkiem Włochów. Najstarszy makaron znaleziono bowiem w Chinach i liczył sobie 4 tys. lat. Zresztą okazało się, że to najstarsze odkryte przez archeologów jedzenie. „Udokumentowany” makaron pojawił się w południowych Włoszech ok. XII wieku, a dziś pasta uchodzi za tradycyjny włoski przysmak.
Tak naprawdę nikt chyba nie wie, ile jest rodzajów tak zwanych klusek, bo pod taką nazwą makaron funkcjonuje w wielu regionach Polski. Można spotkać opinie, że jest ich ponad 300, a tak naprawdę tyle, ile wymyślą włoskie gospodynie. Wikipedia wymienia ich 97, z czego niemal wszystkie (poza łazankami) swoje nazwy zawdzięczają językowi włoskiemu. Ich nazwy najczęściej wywodzą się od kształtu jaki przybierają.
W internecie można znaleźć wiele „rankingów” makaronów – od kilku do kilkudziesięciu opisów. Wspomniana Wikipedia przybliża ponad 30 z nich.
Oczywiście do najpopularniejszych należy spaghetti – długi, cienki i chyba w tradycyjnej kuchni włoskiej podstawowy. Nawet głównie danie zaczerpnęło od niego nazwę i to na całym świecie.
A potem mamy w kolejności rurki (penne), kolanka (coqulliettes), motylki vel kokardki (farfalle) czy świderki (fusilli), wszystkie doskonale znane z naszych sklepów. Są jeszcze klasyczne wstążki (tagliatelle) i ich znacznie grubsze rodzeństwo – papardelle. W tym podstawowym zestawieniu nie sposób pominąć znanej nam doskonale lasagne. To szerokie, długie i płaskie płaty, które doskonale nadają się do zapiekanek z mięs, serów i pomidorów.
Ale nie oszukujmy się, to banały, które znaleźć można w każdym małym osiedlowym sklepiku. A włoska pasta daje naprawdę gigantyczny wybór, który bywa dla nas nawet nieco egzotyczny.
Ot chociażby bigoli, który ma formę długich nitek zbliżonych trochę do spaghetti, jednak dużo grubszy i wytwarzany najczęściej z pełnej mąki gryczanej. Dawniej do jego produkcji używano kaczych jaj. Conchiglioni – czyli spore muszle, które po ugotowaniu napełnia się farszem i zapieka z serem lub sosem. Farsz lubią także cannelloni, grube, puste w środku rurki o średnicy ok. 1,5-2 cm. No i jeszcze gotowiec z paczki, czyli ravioli, taki niby-makaron w kształcie poduszek wypełniony serem ricotta, mięsem lub warzywami, najczęściej szpinakiem, który chyba uczciwiej byłoby zakwalifikować jako pierożki. W kolekcji ciekawostek mamy jeszcze riccioli, który wyglądem przypomina grubą spiralę. Znawcy polecają go do sosów na bazie oliwy. I na zakończenie orzo, przypominający bardziej ryż lub jęczmień, a nie makaron. Dość rzadko spotykany i wykorzystywany w Polsce, stosowany głównie do zup.
Oczywiście makaron to podstawa wielu tradycyjnych włoskich dań. Do tego wypada pomyśleć jeszcze o dobrej oliwie, pomidorach albo (żeby się w kuchni nie przepracować zbytnio) o przyzwoitym sosie i koniecznie parmezanie, który jest ukoronowaniem wielu potraw. I warto od czasu do czasu zaszaleć i zaopatrzyć się w przyzwoity makaron, chociażby po to, żeby sprawdzić, co też ci makaroniarze widzą w makaronie.